Wstecz

Informacje, przedruki prasowe



Rzecz Kołobrzeska z dnia 3.02.2006 r. nr 5 (139)

Czyj to ptak?

Mieszkańcy Podczela poinformowali, że po osiedlu skacze ptak drapieżny. Szukaliśmy pomocy w Straży Miejskiej i u Powiatowego Lekarza Weterynarii, w końcu sami próbowaliśmy go złapać. Bezskutecznie. Choć właścicielem drapieżnika jest Skarb Państwa, starostwo nie ma pomysłu jak sobie z problemem poradzić. Ptak kuśtykający po osiedlu to myszołów, pospolity łowca pól i łąk, tak jak wszystkie polskie drapieżniki - chroniony. Mieszkaniec Kołobrzegu wezwał Straż Miejską, oficer dyżurny próbował wezwać Powiatowego Lekarza Weterynarii. My też zadzwoniliśmy do Henryka Boronia, powiedział nam: - Możecie go złapać jako Rzecz Kołobrzeska, a ja się wtedy nim zaopiekuję. Nie było wyjścia postanowiliśmy złapać go sami. Na miejsce przyjechał patrol Straży Miejskiej, razem podeszliśmy do myszołowa, lekko kulał, spłoszony przelatywał 2 - 3 metry. Niestety zanim zdążyliśmy nad nim zapanować schował się w gęste krzaki. Odłów dzikiej zwierzyny nie leży w kompetencjach Straży Miejskiej, dzikim ptakiem nie może się zająć schronisko dla zwierząt, bo miasto nie ma pieniędzy. - Mam już dwie sarny, które zagryzły psy przy starej mleczarni. Nie mogę zajmować się inną dziką zwierzyną, bo dyrektor Zieleni Miejskiej nam zabronił - mówi Roman Rajewski, kierownik schroniska. Nie mogą łapać dzikich zwierząt, bo nie ma na to pieniędzy w budżecie miasta. Tak samo Henryk Boroń, Powiatowy Lekarz Weterynarii, wskazywał na Starostwo Powiatowe jako odpowiedzialne za własność Skarbu Państwa. Wskazał nam tylko Tomasza Gołębiewskiego, weterynarza z Kołobrzegu, jako najlepszego fachowca od drapieżników...

Wstecz