Informacje, przedruki prasowe
Rzeczpospolita z dnia 21.09.2010 r.
Grzybów dużo, zatruć więcej
Najwięcej ofiar jest wśród najmłodszych. Co drugie dziecko zatrute grzybami umiera - alarmują eksperci
Po kilku tygodniach walki o zdrowie sześcioletniego Tomka spod Przemyśla, który 7 sierpnia zatruł się muchomorem sromotnikowym, wiadomo, że nawet jeśli lekarze ją wygrają, to chłopiec do końca życia będzie musiał znajdować się pod ich ścisłą kontrolą.
![Muchomor sromotnikowy](../a/grzyby/pieczarkowce/slides/muchomor_sr.jpg) |
Muchomor sromotnikowy (zielonawy) |
Media szczegółowo informują o stanie zdrowia chłopca leczonego w Centrum Zdrowia Dziecka. Tomek przeszedł już kilka operacji, w tym przeszczep wątroby, i czekają go następne.
Jego ciężki stan spowodowało zbyt późne zgłoszenie się do lekarzy, dopiero trzy dni po zjedzeniu trujących grzybów.
- Często tak właśnie jest, że objawy zatrucia trudno zauważyć, bo nie są charakterystyczne - podkreślała Małgorzata Manowska, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centrum Zdrowia Dziecka.
O ostrożność apelują sanepid, lekarze, rzecznik praw dziecka.
Z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że w tym roku (do końca sierpnia) poważnie grzybami zatruło się już ok. 30 osób, cztery z nich zmarły. To tyle, ile w całym ubiegłym roku, a sezon grzybowy w pełni.
Rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar zastrzega, że są to tylko wstępne dane oparte głównie na doniesieniach medialnych i dotyczą cięższych zatruć związanych z pobytem w szpitalu. Nie obejmują też zatruć związanych ze spożyciem grzybów w celu odurzenia się.
Znacznie bardziej alarmujące statystyki podaje z kolei rzecznik praw dziecka. Według Marka Michalaka co roku w Polsce odnotowuje się od 500 do 1000 przypadków zatruć grzybami.
Prawie 60 osób z tego powodu umiera. Jedna trzecia ofiar to dzieci.
"Statystyki pokazują, że przy zatruciu grzybami umiera co drugie dziecko i że najwięcej śmiertelnych przypadków jest wśród najmłodszych, głównie do 14. roku życia" - alarmuje rzecznik w specjalnie wydanym oświadczeniu.
- Prawie wszystkie zatrucia, które kończą się zgonem, spowodowane są zjedzeniem muchomora zielonawego (sromotnikowego) - podkreśla Bondar.
Takim grzybem zatruł się m.in. 20-letni Wiktor.
Dwa tygodnie temu w szczecińskim szpitalu przeszczepiono mu wątrobę. Zanim do tego doszło, przeszedł gehennę.
Najpierw trafił do szpitala w Bydgoszczy, później do Gdańska, a następnie przetransportowano go do Szczecina na transplantację.
- Jego stan pogarszał się szybko, wątroba przestawała pełnić funkcję oczyszczającą organizm - mówił dr Mariusz Pietrzak ze szpitala wojewódzkiego przy ul. Arkońskiej.
Sromotnika zjadła także siedmioletnia dziewczynka z Przechlewa w Pomorskiem. Nie udało się jej uratować. Rodzina zbyt późno powiadomiła lekarzy, usiłowała ratować dziecko domowymi sposobami. Sprawę bada prokuratura w Człuchowie.
Dwa tygodnie temu muchomorem zatruły się w Giżycku matka i dorosła córka. Później tłumaczyły, że doskonale znają się na grzybach i były przekonane, że to gąski.
- Muchomor jest bardzo podobny do popularnych gąsek albo do kani we wczesnym rozwoju - mówił dr Jerzy Brzostek, ordynator oddziału dziecięcego szpitala w Dębicy.
- Ludzie się mylą i zbierają niewłaściwe okazy. Nie powinno się w ogóle jeść grzybów blaszkowatych.
Do tego szpitala trafiła niedawno czteroosobowa rodzina i pięcioletnia dziewczynka z Zawady pod Dębicą. Cała piątka zatruła się grzybami, które zebrały dzieci. Życie uratowali im lekarze z krakowskich szpitali.
Rzecznik praw dziecka apeluje więc "o zwrócenie szczególnej uwagi na ochronę zdrowia i życia najmłodszych. Przypominam, że obowiązek tej ochrony spoczywa na nas dorosłych".
Lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka mówią, że trafiają do nich nawet niemowlęta zatrute grzybami. Udało im się m.in. uratować dziewięciomiesięczne dziecko. Rodzice karmili je zupą grzybową z butelki.
Autor: Józef Matusz
|